sobota, 21 lutego 2015

Rozdział drugi część pierwsza






- Przepraszam Cię, ale ta Walentynka nie jest dla ciebie. - powiedział z wyraźnym przerażeniem na twarzy wysoki brunet. Jak on śmiał tak sądzić?!
- Ona była w mojej szafce! - zdenerwowałam się. - Na pewno została wysłana do mnie.
- Posłuchaj. - złapał się za głowę. - Ona miała trafić do Julie. Tylko przez przypadek pomyliłem szafki.
Gdy usłyszałam do kogo ma trafić ta kartka to prawie rozdarłam swój podręcznik do historii.
Julie Winslet jest największą diwą w moim liceum. Miała tylu chłopaków, że na palcach bym ich na pewno nie zliczyła. Wydaje mi się, że ma nawet alfabetyczny spis treści z chłopakami, którymi była najwyżej przez dwa tygodnie. Nie wiadomo, dlaczego ta głupia płeć przeciwna tak na nią leci? Może to przez te jej paskudne blond włosy albo to, że zawsze chodzi w wyzywających ciuchach. W ogóle jak można się podrywać taką paskudną jędzę?!
- Wy faceci to tylko na biust oraz dupę patrzycie. Bo dla Was nie liczy się charakter, a goła baba! Ty wredna surykatko! - wrzasnęłam na niego. Po czym na pięcie się odwróciłam i zamierzałam pójść pod salę historyczną. Gdy chłopak nieoczekiwanie złapał mnie za rękę, po czym sprawił, że popatrzyłam mu w oczy.
- No, dobra Marano! Wygrałaś! - krzyknął mi w twarz. - I co teraz? Rozpowiesz wszystkim, że chciałem wysłać Walentynkę Julie? - wyszeptał mi do ucha. Zaczęłam się go trochę bać, ponieważ chłopak chwycił mnie mocno za nadgarstki. Jego paznokcie wbijały się w moją skórę tak bardzo, że po niedługim czasie poczułam jak spływa mi krew. Czerwona ciecz powoli leciała z moich ran. Brunet przygwoździł mnie do szafek przez co uniemożliwił mi zrobienie jakichkolwiek ruchów. Licealiści nie zwracali na nas szczególnej uwagi, ponieważ myśleli, że jesteśmy zwyczajną parką, która szykuję się do pocałunków. Do tego chłopak zakrył moje ramię tak, że nie było widać cieknącego z niego krwi.
Zaczęłam się trząść ze strachu. Nikt nigdy nie podniósł na mnie ręki, a ni nie skrzywdził.
- Co Marano? - wyszeptał mi do ucha. - Język ci się w gębie zaplątał. - uśmiechnął się łobuzerko.
- A może tak zamiast Julie, ty zostaniesz moją Walentynką?
- Nigdy! - wrzasnęłam mu do ucha.
- Pożałujesz tego. - wbił bardziej swoje paznokcie w moje nadgarstki. Po moim policzku popłynęła pojedyncza łza. Oczy stały się czerwone. Płakałam, bo się go bałam oraz z powodu bólu jaki mi zadawał. Czułam, że moje ręce drętwieją, a ze mnie ulatuję cała energia.
- Hej! Co ty jej robisz? - powiedział pewien blondyn, który uważnie przyglądał się chłopakowi.
- Po prostu flirtuję z moją dziewczyną. - wrzasnął. - Nie zabronisz mi tego.
- Masz rację, ale nie mogę ci pozwolić na to, żebyś krzywdził ją. - pokazał na podłogę, na którą spadło kilka kropel krwi. - Prawdziwi faceci tak się nie zachowują. - mówił ze spokojem. - Ty jesteś po prostu świńską dupą.
Brunet w końcu wypuścił mnie z ucisku. Zaczęłam rozmasowywać moje nadgarstki oraz sprawdzałam rany jakie mi zadał. Na szczęście nie były poważne. Jakby ktoś mnie zapytał to mogłam się wytłumaczyć, że kot mnie podrapał.
Natomiast mój dręczyciel chciał zrobić krzywdę temu blondynowi. Na szczęście nauczyciele zareagowali.
- Noah, co się stało? - spytał się nauczyciel angielskiego.
- Nie, panie profesorze. - uśmiechnął się, przy czym zerkał na mnie. - Po prostu gadam z kumpel. - klepnął blondyna w plecy.
Korzystając z nieuwagi wszystkich szybko się zmyłam z miejsca zdarzenia. Nie miałam najmniejszego ochoty znowu stanąć twarzą twarz z Noahem.




Przepraszam, że taki krótki rozdział, ale cały weekend mam zawalony nauką  -.-








8 komentarzy:

  1. Czyzby Ross interweniowal? Oby tak. Rozdzial super, czekam na nexta
    Do napisania
    Kinga

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wspaniały:)
    Ciekawe czy to Ross? Mam nadzieje że tak. Mi to nic nie robi że Rozdział był krótki. Ważne że był:)
    Czekam z nie cierpliwością na nexta<3
    Pati♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmmm... Ross w roli obrońcy? A ten cały Noah to damski bokser.
    Czekam na next :)
    ~ Lex

    OdpowiedzUsuń
  4. Oooo ... Czy to Ross był obrońcą Lau ? Czy tyko mi się tak wydaje ?
    Ooo biedna Lau ! Chociaż w sumie mogła tak się nie awanturować...
    Co nie zmienia faktu że ten Noah to zwykła świnia, nic więcej !
    Jak tak o tym pomyślę... Laura ma rację z tym co powiedziała temu damskiemu bokserowi !
    W pełni się z nią zgadzam !
    Rozdział genialny !
    Czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  5. Zauważyłam taki mały błąd. Jeśli odmienić 'Noah' przez przypadki, to w narzędniku będzie chyba po prostu (z kim?) 'Noah'. Przynajmniej tak m się wydaje. :)
    Może i krótki, ale zły nie jest. :D Czyli wiemy, kto będzie truł życie Laury. -.-' Cwaniak z tego Noah, nie ma to jak pokazywać swoją siłę wyżywając się na dziewczynie. Na szczęście blondyn zareagował. ^^ Tylko dlaczego Laura uciekła? Oto jest pytanie...
    Rozdział przypadł mi do gustu. :D
    Do następnego ;3

    OdpowiedzUsuń
  6. Jaki cudowny Rozdział!
    Boski blog na pewno będę go czytać! <3
    Już nie mogę doczekać się nexta :*
    ~ Miśka kocham

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy Next??
    A tak wgl to super rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Dobra. Ciekawosc zwyciezyla...
    Kiedy next? Cos dlugo cie tu nie ma... To troche niepokojace... Twoj blog od dawna jest w zakladkach, czekam na rozdzial, a tu nic :(
    Wybacz, ze pisze takie cos, ale brakuje mi twoich rozdzialow...
    Do napisania
    Kinga

    OdpowiedzUsuń